Szarpanina pod pomnikiem smoleńskim z udziałem Kaczyńskiego. „Putinada”
Tradycyjnie już, miesięcznica smoleńska została zakłócona przez aktywistów przeciwnych polityce Prawa i Sprawiedliwości. Podobnie jak wielokrotnie wcześniej, zostawili oni przed pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej specjalny wieniec z przyczepionym wyjaśnieniem.
Miesięcznica smoleńska i awantura o wieniec
„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród polski” – głosiła wiadomość, dołączona do wieńca 10 lipca.
Warto podkreślić, że nauczone poprzednimi doświadczeniami aktywiści postawili na drogi wieniec, wart ponad tysiąc złotych. W ten sposób chcieli upewnić się, że ewentualne zniszczenie ich własności zostanie potraktowane jako przestępstwo, a nie tylko wykroczenie.
Jarosław Kaczyńskie nie zamierzał jednak pozwolić na to, by wieniec z prowokacyjnym napisem spoczął u stóp pomnika. Nie zważał na obecność mundurowych. — Panie pośle, nie wiem, co pan chce robić. Mam nadzieję, że nie ma pan zamiaru dokonać żadnego czynu, który byłby uznany za czyn zabroniony – ostrzegał policjant prezesa PiS.
Kaczyński o „tolerowaniu putinady”
– Pan żartuje. A to nie jest czyn zabroniony? – odpowiadał Kaczyński, wskazując na treść wiadomości na wieńcu. — Nie wiem. Są wyroki sądów, że nie jest. Jeżeli uważa pan, panie pośle, że tak jest, może pan złożyć zawiadomienie do prokuratury, że tak jest – mówił dalej funkcjonariusz.
Jarosław Kaczyński stwierdził, że nie widzi powodu, dla którego miałby tolerować zaistniałą sytuację. Nie przekonywały go zapewnienia policjanta o sporządzeniu odpowiedniej dokumentacji. – To jest putinada, którą wy tutaj popieracie – mówił prezes PiS do policjantów. – Niech pan mi nie opowiada bajek o sądach, bo wszyscy wiemy, jakie są sądy – dodawał.
Całe zdarzenie uwieczniono na kilkunastominutowym nagraniu.